Ostanie kalendarze z RR "myszkowego" poleciały priorytetem do Bebezet. Opóźniło mi się ich wyszywanie, za co właścicielki bardzo przepraszam. Myszki na kalendarzu Brzyduli Myszki na kalendarzu Bebezet Takie niewinne mysie, a tyle z nimi zachodu :-). Cieszę się, że ten etap mam już za sobą. Nie lubię, gdy coś nade mną wisi. Nie lubię czuć presji. To było moje pierwsze i ostatnie RR. Tak, właśnie będzie. Pomimo, tego uważam, że warto było zaangażować się w tę zabawę. Towarzyszyło jej wiele radości, a ujrzenie wyszytych myszy dało osobistą satysfakcję :-). Spytacie co dalej? Idąc za ciosem, trzeba pokończyć to co zaczęte. A teraz uciekam spać, bo włączyło mi się ziewadło :-) A tak w ogóle..to powinnam KONIECZNIE zacząć systematycznie pisać bloga, bo to woła o pomstę do nieba! Uciekam, pa!