Choinka wyszyta i ...
Zrobiłam wpis na http://swiatecznysal2010.blogspot.com/, więc mogę się teraz pochwalić tutaj.
Skończyłam choinkę :))))). Ile nerwów mnie to kosztowało, wiem tylko ja. Były pomyłki, było też i prucie. Ostatnie krzyżyki stawiałam z towarzyszącą mi myślą: wystarczy mulinki czy nie? Jeszcze tak nie miałam, by wyszywać resztkami muliny! Całe szczęście jakoś dałam radę. Naprawdę nie uśmiechało mi się specjalnie jechać do pasmanterii, by kupić jeden motek na 4 krzyżyki. Choinka nie jest wiernym odbiciem schematu, ale cóż..to ręczna robota :). Myślałam, że zrobię ja szybciej... Jeden błąd poskutkował tym, że później cały czas gimnastykowałam się, aby wyjść na prostą. Musiałam się nieźle natrudzić przy cieniowanej mulinie i lnie. Materiał w trakcie pracy okazał się nieregularny i zbyt ostry dla nitki. Sporo nici wylądowało w koszu i nie pomogło nawet to, że wyszywałam anchorem. Pomimo tych przeciwności, jestem zadowolona z efektu końcowego.
Zapraszam do podziwiana:
Skończyłam choinkę :))))). Ile nerwów mnie to kosztowało, wiem tylko ja. Były pomyłki, było też i prucie. Ostatnie krzyżyki stawiałam z towarzyszącą mi myślą: wystarczy mulinki czy nie? Jeszcze tak nie miałam, by wyszywać resztkami muliny! Całe szczęście jakoś dałam radę. Naprawdę nie uśmiechało mi się specjalnie jechać do pasmanterii, by kupić jeden motek na 4 krzyżyki. Choinka nie jest wiernym odbiciem schematu, ale cóż..to ręczna robota :). Myślałam, że zrobię ja szybciej... Jeden błąd poskutkował tym, że później cały czas gimnastykowałam się, aby wyjść na prostą. Musiałam się nieźle natrudzić przy cieniowanej mulinie i lnie. Materiał w trakcie pracy okazał się nieregularny i zbyt ostry dla nitki. Sporo nici wylądowało w koszu i nie pomogło nawet to, że wyszywałam anchorem. Pomimo tych przeciwności, jestem zadowolona z efektu końcowego.
Zapraszam do podziwiana:
Jeszcze nie wiem co z nią zrobię. Muszę się zastanowić. Jedno jest pewne, mam w tej chwili więciej możliwości niż wtedy, gdy ją zaczynałam w ramach Choinkowego SAL-a :D. Dlaczego? Ano dlatego, że kupiłam sobie maszynę do szycia, a właściwe kupił mi ją mój Pan Małżonek :).
Poniżej ja w akcji "Pierwsza próba ściegów i maszyny do szycia" :-)
Koleżanka się nam rozszalała! I Małżowinek jakby też :)
OdpowiedzUsuńGratuluję ukończenia choinki. Faktycznie stresów miałaś przy niej trochę ale jaka satysfakcja :) No i jedna praca z kolejki UFO-ków skończona :)
Chyba już wiem u kogo będę testować szycie poduszek :D
Gratulacje z okazji ukończenia choineczki!!
OdpowiedzUsuńPięknie wyszła, a przez błąd masz niepowtarzalną pracę:)
Bardzo podobają mi się te kolory...
no no widzę że i Ty już masz panią M. i to tak jak ja od małżonka - niech żyją małżonkowie kupujący żonom maszyny do szycia !!!
OdpowiedzUsuńcudna ta choinka
OdpowiedzUsuńJest co podziwiać - i choinka i kolory są śliczne :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy takie same maszyny i w dodatku kupione przez małżonków :) ale kochane te nasze chopaki :)
OdpowiedzUsuńSUPER. Tylko jak człowiek to widzi to mu życia nie starczy żeby zrobić wszystkie ciekawe rzeczy zrobić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch, co za cuda tu produkujesz! Choinka jest przepiękna, podziwiam Twój zapał do tak żmudnej pracy.
OdpowiedzUsuń